Sukcesy i kompromitacje. Przygody Legii Warszawa w Lidze Europy
4 min readOd sezonu 2009/2010 drużyny z całego Starego Kontynentu rywalizują w Lidze Europy. To rozgrywki, które zastąpiły dobrze znany kibicom Puchar UEFA. Prestiżem wciąż znacznie ustępują Lidze Mistrzów, ale dla polskich zespołów są zwykle jedyną okazją, by pokazać się na arenie międzynarodowej. Już w pierwszym sezonie w Lidze Europy wystąpiła Legia Warszawa, której od tamtej pory tylko raz zabrakło w tych rozgrywkach. Kończyło się różnie: drużyna ze stolicy ma na koncie niezłe wyniki z uznanymi firmami, ale też kilka kompromitujących wpadek.
Czołowa szesnastka o włos
Wielu ekspertów powtarza, że dla polskich klubów celem powinny być kwalifikacje do Ligi Europy i regularna gra w fazie grupowej. W swoich 10 przygodach z tymi rozgrywkami Legia osiągnęła ów poziom cztery razy. Do tego raz wystąpiła w fazie grupowej Ligi Mistrzów i już po odpadnięciu z elity trafiła wprost do fazy pucharowej LE, z pominięciem gry w grupie.
Już za pierwszym razem, w sezonie 2011/2012, występy w grupie zakończyły się sukcesem. Legia grała bezkompromisowo – trzy wygrane i trzy porażki pozwoliły jej na zajęcie drugiego miejsca i awans do 1/16 finału. Tam czekał na nią lizboński Sporting. U siebie polski zespół zremisował 2:2, na wyjeździe stracił jednak gola w ostatnich minutach, przegrał 0:1 i musiał pożegnać się z marzeniami o awansie do kolejnej rundy. Znacznie słabiej Legia wypadła dwa lata później, gdy rywalizacja z Trabzonsporem, Lazio Rzym i Apollonem Limassol zakończyła się pięcioma porażkami w sześciu meczach. O innych największych wpadkach i kompromitacjach polskich drużyn w międzynarodowych pucharach piszemy w artykule https://www.wspieramyklub.pl/polskie-druzyny-w-pucharach-najwieksze-wpadki-i-kompromitacje/.
Legia – Ajax: podwójne starcie
W kolejnym sezonie drużyna z Warszawy zrewanżowała się jednak Turkom i awansowała z grupy z pierwszego miejsca, w pokonanym polu pozostawiając właśnie Trabzonspor, a także KSC Lokeren i Metalist Charków. W kolejnej rundzie Legia wyraźnie przegrała z Ajaxem z Amsterdamu. Losy dwumeczu mogły potoczyć się inaczej, ale tuż przed pierwszym meczem Miroslav Radović, jeden z liderów zespołu, zdecydował się na transfer do Chin. Trener Henning Berg zdecydował się posłać go na trybuny, co osłabiło drużynę. Do odpadnięcia rodaków cegiełkę dołożył występujący w Holandii Arkadiusz Milik, który strzelił w Warszawie dwa gole.
Rok później występy w fazie grupowej znów nie były dla Legii udane – skończyła ją na ostatnim miejscu, z czterema punktami na koncie. Sezon 2016/2017 to awans warszawian do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W swoim zestawie drużyn zajęli trzecie miejsce, za Borussią Dortmund i Realem Madryt, a przed Sportingiem. To oznaczało grę w 1/16 LE, gdzie los ponownie skojarzył warszawską ekipę z Ajaxem. Tym razem dwumecz był bardziej wyrównany. Pierwsze starcie, w Polsce, zakończyło się bezbramkowym remisem. Na Amsterdam Arenie Legia przegrała jednak 0:1 i ponownie nie zdołała awansować do czołowej szesnastki rozgrywek.
Gorsi od Mołdawii i Luksemburga
Występ w fazie grupowej, nawet bez awansu do kolejnej rundy, to dla każdego polskiego zespołu umiarkowany sukces. Legia pięciokrotnie nie zdołała jednak dotrzeć do tego celu, a drzwi do awansu zamykali przed nią nawet słabeusze. O ile porażki z duńskim Broendby czy norweskim Rosenborgiem kibice mogli przełknąć, o tyle odpadnięcie po starciach z drużynami z Mołdawii i Luksemburga oznaczały kompromitację.
Do pierwszej z nich doszło w sezonie 2017/2018. Legia, jako mistrz Polski, wystartowała najpierw w eliminacjach Ligi Mistrzów. Zakończyła je na III rundzie, po porażce z FK Astana. To oznaczało jednak szansę walki o fazę grupową LE, gdzie w decydującym dwumeczu na warszawian czekał Sheriff Tyraspol. W pierwszym spotkaniu, na stadionie przy ul. Łazienkowskiej, Legia objęła prowadzenie po trafieniu Kaspera Hamalainena. Goście zdołali jednak wyrównać. A w rewanżu jeszcze w pierwszej połowie z czerwoną kartką z boiska wyleciał Michał Pazdan, obrońca Legii. Efekt? Bezbramkowy remis i pożegnanie z europejskimi pucharami w fatalnym stylu.
Blamaż i pretensje do sędziów
Następny rok okrył chyba jednak ówczesnych mistrzów Polski jeszcze większą niesławą. Najpierw w fatalnym stylu pożegnali się z eliminacjami Ligi Mistrzów, gdzie lepszy okazał się słowacki Spartak Trnawa. Najgorsze miało jednak nadejść w kwalifikacjach do LE, w których zmierzyli się z zespołem z Luksemburga – F91 Dudelange. Już w pierwszym meczu w Warszawie piłkarzy żegnały gwizdy spowodowane porażką 1:2. Mecz w Luksemburgu zakończył się remisem i awansem Dudelange. I choć luksemburczycy sprawiali na boisku po prostu lepsze wrażenie od Legii, jej trener, Ricardo Sa Pinto, zrzucił winę za porażkę na sędziów. – Nie awansowaliśmy, bo arbiter popełnił błędy. Na początku drugiej połowy nie podyktował dla nas oczywistego rzutu karnego – przekonywał Portugalczyk.
Ostatnie niepowodzenie Legii w LE łatwiej wytłumaczyć. Co prawda w sezonie 2019/2020 warszawianie rozpoczęli eliminacje od remisu w Gibraltarze z Europa FC, ale zdołali dotrzeć do ostatniej fazy kwalifikacji. Tyle że tam czekał na nich mocniejszy zespół – prowadzone przez Stevena Gerrarda Glasgow Rangers. Po wyrównanym dwumeczu polska drużyna odpadła, decydująca bramka dla Szkotów padła w doliczonym czasie gry rewanżowego starcia.