Śmierć na boisku. Piłkarze, którzy zmarli w czasie meczu
3 min readPiłkarze grający w najwyższych ligach całego świata są na co dzień otoczeni kompleksową opieką medyczną. Lekarze i fizjoterapeuci zajmują się ich urazami oraz rehabilitacją, by jak najszybciej mogli wrócić do gry. Mimo to co jakiś czas futbolowym światem wstrząsa śmierć na boisku. Piłkarze umierają w czasie meczów, treningów czy bezpośrednio po nich. Przypominamy kilka tragedii, które rozegrały się na piłkarskich stadionach.
Śmierć na boisku na oczach całego świata
Jedną z najbardziej wstrząsających sytuacji była śmierć Marca-Viviena Foe, która odbiła się szerokim echem na całym świecie. Kameruńczyk, dwukrotny uczestnik mistrzostw świata, w czerwcu 2003 roku brał udział w Pucharze Konfederacji na francuskich boiskach. W 72. minucie półfinałowego spotkania z Kolumbią bezwładnie padł na boisko. Już na murawie lekarze stwierdzili zatrzymanie akcji serca. Reanimacja trwała 45 minut, ale Foe nie udało się uratować. Piłkarz zmarł w szpitalu, jako przyczynę śmierci podano atak serca związany z niewykrytą wcześniej wadą tego narządu.
Tragedia z udziałem Kameruńczyka odbiła się szerokim echem, bo piłkarz zmarł w czasie spotkania rozgrywanego w czasie wielkiego piłkarskiego turnieju. W świecie futbolu rozgorzała dyskusja na temat dokładniejszych badań zawodników, zwłaszcza obejmujących serce i układ krążenia. Od tamtego momentu zalecono także delegatom na mecze, by pilnowali, czy na stadionie znajduje się defibrylator i inny potrzebny sprzęt medyczny.
Piłkarz zmarł po meczu w Hiszpanii
Mimo zmian, tragiczny los Kameruńczyka podzieliło jeszcze kilku zawodników, którzy zmarli w wyniku problemów z układem krążenia. Zaledwie pół roku po dramacie z Pucharu Konfederacji, w styczniu 2004 roku, podobna sytuacja wydarzyła się w lidze portugalskiej. Na boisku zasłabł Miklos Feher, węgierski napastnik Benfiki Lizbona. Lekarze stwierdzili zatrzymanie akcji serca, na murawę wjechał ambulans, ale również Fehera nie udało się uratować. Przyczyną śmierci była arytmia serca wywołana wadą genetyczną.
W 2007 roku światem piłki nożnej wstrząsnęła śmierć Antonio Puerty. Hiszpański skrzydłowy Sevilli, który niedługo wcześniej cieszył się ze zdobycia Pucharu UEFA, w sierpniu padł na murawę w czasie meczu ligi hiszpańskiej z Getafe. Puerta doznał ataku serca i stracił przytomność, ale po kilku minutach opuścił murawę o własnych siłach. Ponownie stracił świadomość już w szatni i trafił do szpitala, gdzie po trzech dniach zmarł. Miał 22 lata, dwa miesiące po śmierci Hiszpana na świat przyszedł jego syn.
Śmierć na boisku i przed meczem
Również w kolejnych latach na stadionach nie udało się uniknąć tak tragicznych wydarzeń. W grudniu 2007 roku, w czasie meczu ligi szkockiej, posłuszeństwa odmówiło serce piłkarza Motherwell Phila O’Donnella. W maju 2016 roku jego los podzielił Kameruńczyk Patrick Ekeng. Piłkarz zmarł na atak serca w meczu ligi rumuńskiej, gdzie występował w barwach Dinama Bukareszt.
Do piłkarskich tragedii w wyniku problemów z układem krążenia dochodziło jednak nie tylko w czasie meczów. W 2017 roku w czasie treningu zawału serca doznał Cheik Tiote, 31-letni piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej, występujący w chińskim BJ Enterprises. W 2018 roku w czasie zgrupowania przed meczem ligi włoskiej zmarł z kolei Davide Astori. Były reprezentant Włoch, piłkarz Fiorentiny, zmarł w czasie snu w hotel. Przyczyna? Nagłe zatrzymanie krążenia.
Jednym z najświeższych przypadków śmierci na boisku jest z kolei historia z Peru, gdzie piłkarz zmarł po wypiciu zimnej wody. W maju 2019 roku 27-letni Ludwin Flores Nole po meczu ligowym wrócił do domu i wypił szklankę lodowatej wody. Chwilę później poczuł ból w klatce piersiowej, zmarł w drodze do szpitala. Przyczyną był atak serca spowodowany reakcją rozgrzanego organizmu na zimną ciecz.