Najciekawsze transfery Polaków, które nie doszły do skutku
4 min readTransfer piłkarza to zwykle skomplikowany proces. Najpierw kandydat jest oglądany przez skautów, potem przez dyrektora sportowego i trenera. Kiedy wszyscy zgodzą się, że taki zawodnik jest potrzebny drużynie, trzeba porozumieć się jeszcze z jego obecnym klubem i uzgodnić warunki indywidualnego kontraktu z menedżerem. Nic więc dziwnego, że wiele transakcji bliskich realizacji ostatecznie nie dochodzi do skutku. Przedstawiamy najciekawsze transfery Polaków, które ostatecznie pozostały tylko w głowach skautów i menedżerów.
Najlepsi strzelcy reprezentacji Polski – ich kariera mogła być inna
Robert Lewandowski bije kolejne rekordy w niemieckiej Bundeslidze, a Włodzimierz Lubański najwięcej goli strzelił dla Górnika Zabrze i klubów z Belgii. Dwaj najlepsi strzelcy reprezentacji Polski w historii mogli jednak na pewnym etapie kariery trafić do zupełnie innych klubów.
Lewandowski w 2010 roku został bohaterem transferu z Lecha Poznań do Borussii Dortmund. Dziś jest piłkarzem Bayernu Monachium, w Niemczech gra nieprzerwanie już prawie 10 sezonów. Być może nigdy nie zagrałby jednak w Bundeslidze, gdyby nie… wybuch wulkanu. Napastnik był bowiem bliski przenosin do angielskiego Blackburn Rovers. Do Polski miał nawet przylecieć Sam Allardyce, ówczesny menedżer drużyny. Jego lot został jednak odwołany z powodu wybuchu wulkanu Eyjafjallajokull i pyłów unoszących się nad północną Europą. – Lewandowski zdecydował się na Niemcy. To była wielka strata dla Blackburn – żałował potem Allardyce.
Jeszcze bardziej rozczarowany mógł być jednak Lubański. Na początku lat 70. był największą gwiazdą polskiej piłki, występował w Górniku. W 1971 roku zagrał w reprezentacji Europy w pożegnalnym meczu radzieckiego bramkarza Lwa Jaszyna. Po spotkaniu Amancio Amaro i Manuel Velazquez, piłkarze Realu Madryt, namawiali go na transfer do Hiszpanii. Lubański miał wielką ochotę na przeprowadzkę, ale na przenosiny do Madrytu zgody nie wyraziły polskie władze. Transfer się nie udał, chociaż Górnik był skłonny sprzedać piłkarza, a do Polski na negocjacje przyjechał nawet prezes Realu.
Marek Citko – Atletico nie zapewniło mu wyjazdu za granicę
W latach 90. na gwiazdę polskiej piłki wyrósł z kolei Marek Citko. Napastnik z Białegostoku był jednym z najważniejszych piłkarzy Widzewa Łódź, który w sezonie 1996/1997 zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. Mecz, którym najbardziej zasłynął Citko? Atletico Madryt – Widzew, gdy strzelił Hiszpanom gola z 40 metrów. Prawdziwa “citkomania” wybuchła jednak w Polsce po tym, gdy w październiku 1996 roku napastnik strzelił gola Anglii na Wembley. To było pierwsze trafienie Polaka na tym stadionie po 23-letniej przerwie.
Citką zainteresowały się zagraniczne kluby. Piłkarz opowiadał później, że chciał go zatrudnić Inter Mediolan, zainteresowane miały być również Liverpool i Arsenal. Ostatecznie do Łodzi trafiła oferta z Blackburn, które zaoferowało dziewięć milionów funtów. Rekordowy w tamtym czasie transfer z udziałem polskiego zawodnika nie doszedł jednak do skutku. Co prawda Citko poleciał nawet na testy do Anglii, ale nie chciał przechodzić do klubu walczącego o utrzymanie w Premier League. Marzenia o wielkim transferze skończyły się pod koniec sezonu 1996/1997. Napastnik doznał kontuzji ścięgna Achillesa, po której pauzował aż 16 miesięcy i nie wrócił już do dawnej formy. W 2001 roku wyjechał co prawda za granicę, ale nie do Włoch czy Anglii, a izraelskiego Hapoelu Beer Szewa.
Nieudane transfery Polaków do Włoch, Hiszpanii i Anglii
Kilka lat później Inter interesował się innym polskim piłkarzem. Do Mediolanu mógł trafić Kamil Kosowski, który wpadł w oko Włochom w czasie meczów Wisły Kraków z Lazio Rzym w Pucharze UEFA. Trenerem rzymian był wówczas Roberto Mancini, który niedługo później przejął Inter. O transferze pisała “La Gazzetta dello Sport”, o szansach na wyjazd Kosowskiego do Włoch opowiadał także Zbigniew Boniek. Skrzydłowym Wisły interesowały się jeszcze Olympique Lyon czy Parma, ale Polak ostatecznie trafił do niemieckiego Kaiserslautern, gdzie zresztą nie wiodło mu się najlepiej.
Drugi wielki klub z Mediolanu, czyli AC Milan, w 2008 roku negocjował sprowadzenie Artura Boruca. Po świetnych występach Polaka w barwach Celticu Glasgow w Lidze Mistrzów możliwość transferu sondował także Bayern Monachium. Boruc nie krył, że najchętniej przeprowadziłby się do Włoch, ale kluby nie doszły do porozumienia. Milan nie chciał zapłacić za bramkarza tyle, ile żądał Celtic. Później Polak spisywał się gorzej i opuścił Szkocję dopiero w 2010 roku, przenosząc się do Fiorentiny. Potem występował jeszcze w angielskiej Premier League, ale do tak wielkiego klubu jak Milan czy Bayern nigdy nie trafił.
Inne głośne transfery Polaków, które nie doczekały się realizacji? W Anglii w 2009 roku plotkowano o przenosinach Jakuba Błaszczykowskiego do Liverpoolu. Dwa lata później katalońskie media przekonywały, że FC Barcelona sprowadzi na Camp Nou Wojciecha Szczęsnego, a w latach 90. Atletico Madryt było zainteresowane Arturem Wichniarkiem. Ostatecznie Błaszczykowski nigdy nie zagrał w Anglii, Szczęsny dotąd nie trafił do klubu z Hiszpanii, a Wichniarek również nigdy nie zawędrował do klubu z Półwyspu Iberyjskiego.